Zabieram Was dzisiaj do Lund, małej
miejscowości na południu Szwecji, gdzie umiejscowił akcję swojej powięści M.T.
Edvardsson.
„Zupełnie normalna rodzina” to powieść o zbrodni, ale czy tak do końca?!
„Zupełnie normalna rodzina” to powieść o zbrodni, ale czy tak do końca?!
Owszem zbrodnia jest tematem przewodnim, ale w
mojej opinii staje się ona niejako trybikiem do głebokiego studium
psychologicznego nad rodziną.
Pewnej nocy, u schyłku lata, w tej spokojnej
dotąd miejscowości doszło do krwawej zbrodni. Znaleziono ciało ugodzonego nożem
majętnego, atrakcyjnego, trzydziestoletniego mężczyzny. Oskarżenie zostaje
postawione nieco zbuntowanej, nieprzeciętnej osiemnastolatce – córce wziętej
prawniczki i pastora Kościoła Szwecji, co w zsekularyzowanym kraju jest nie
lada rzadkością. Rodzina staje w obliczu
tragedii i kryzysu. Bohaterowie w samotności zaczynają analizować swoje
postępowanie i dotyczczasowe decyzje. Obierają siebie jak cebule, łzawiąc i doznając
tego jakże nieprzyjemnego uczucia, gdy mierzymy się z ciężarem losu.
Jest to powieść bardzo obszerna, którą trzeba
czytać uważnie. Narracja prowadzona jest pierwszoosobowo, ale zmieniają się
narratorzy. Spojrzenie na zajście,
towarzyszące wydarzeniu uczucia i wspomnienia z przeszłości poznajemy z trzech
perspektyw: ojca, oskarżonej córki i matki. Kto jest mózgiem tej sprawy? Kto
jest winny zbrodni? Ilekroć zbliżamy się do odpowiedzi na najważniejsze
pytanie, autor robi zwrot i znów pozostawia nas w oczekiwaniu, tak naprawdę aż
do ostatniego zdania książki… Zatem proszę, nie psujcie sobie lektury. Nie
zerkajcie przypadkiem na ostatnie zdanie powieści lub jeszcze gorzej ostatnią
jej stronę!
Ja, powiem szczerze, jestem pod ogromnym
wrażeniem kunsztu autora, jak drobiazgowo i uważnie prowadzi akcję powieści. Na
kartach książki niby niewiele się dziele, a ma ona w sobie taki ładunek
emocjonalny, że wbija w ów przysłowiowy fotel. Przecież to jest „zupełnie
normalna rodzina” i oskarżenie o
zbrodnie?! No właśnie… a co my zamiatamy pod dywan? Jakie tajemnice chowamy w szafie?
Przecież Twoja i moja, to też „zupełnie normalna rodzina”…
Gorąco polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz