poniedziałek, 20 maja 2019

NAGRANIE Małgorzata Falkowska


I znów jest grudzień, zostało kilka dni do Bożego Narodzenia. W Toruniu znów głośna staje się sprawa zaginięć młodych mężczyzn. Policja nie może znaleźć klucza do rozwiązania zagadki. Komisarz prowadzący sprawę szuka pomocy u lokalnej jasnowidz, a tymczasem ginie kolejny mężczyzna, a rodziny poprzednich zaginionych otrzymują od nich pożegnalne przesyłki. Rozpoczyna się walka z czasem. Poszlaki prowadzą do fundacji wspierającej przeszczep organów, a czytelnik zaczyna odczuwać nieprzyjemny dreszczyk na karku.


Wartko napisany thriller pióra młodziutkiej autorki, która dotąd próbowała swoich sił w literaturze kobiecej.
Powieść trzyma w napięciu do ostatniej strony. Nie jest łatwo zgadnąć, kto stoi za porwaniami i jaki jest ich cel. Owszem, można snuć domysły, ale po to przecież czytamy thrillery, by samodzielnie szukać rozwiązania zagadki.
W czasie lektury jednak dręczyło mnie pytanie, po co właściwie jest policja? Autorka wykreowała obraz nieco nieporadnych policjantów, totalnie zagubionych w obliczu nowych technologii i pozbawionych zdolności myślenia poza schematami. Mamy tu obraz szefa wydziału, który bez sensu pokrzykuje i komisarza, który jeździ po całej Polsce sprawdzając wydumane poszlaki, które pewnie możnaby sprawdzić telefonicznie, mailowo lub we współpracy z lokalną policją. Ale ja się nie znam, w policji nigdy nie byłam. Na szczęście są osoby postronne! I to one ratują komisarza i pomagają rozwikłać zagadkę zaginięć!

Po lekturze ostatniego rozdziału autorka pozwala nam myśleć, że książka będzie miała swoją kontunuację. Zarówno porywacz nie powiedział jeszcze swojego ostatniego słowa, jak i na gruncie obyczajowym może się jeszcze wiele wydarzyć…

Serdecznie polecam!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz