Zatem z radością oddaję Waszej lekturze rozmowę z Izabelą Krasińską. Niezmiernie ciepła i zabawna kobieta. A jej nowa powieść to zaskoczenie. Do recenzji odsyłam linkiem i życzę przyjemnej lektury :)
Krótkie pytanie, krótka odpowiedź:
Najprzyjemniej
pisze mi się, gdy jestem wypoczęta i jest cicho dookoła.
Moim
pierwszym czytelnikiem jest moja mama.
Moim
ulubionym autorem / książką jest „Stado”, „Złodziejka książek”, natomiast
autorzy… Remarque, Tochman, Twardoch, Zola, Balzac, Hemingway i wielu innych.
Nigdy
nie byłam w stanie przeczytać do końca książek Gombrowicza. :P
Gdybym
nie pisała książek, to te wszystkie pomysły, które tworzą się w mojej
głowie chyba doprowadziłyby mnie do szaleństwa. J
Zaczęłam
pisać, bo od dziecka miałam taką potrzebę. Moim przodkiem był Zygmunt
Krasiński, więc może geny się o mnie upomniały. J
Kartka
i długopis, czy komputer – zdecydowanie komputer, choć często zapisuję (po
francusku, żeby od razu ćwiczyć język) na karteczkach (lub w notatniku w
telefonie) pomysły do książek.
Nocny
marek, czy ranny ptaszek – ranny ptaszek. J
Kawa,
czy herbata – raz dziennie kawa, potem dużo herbaty.
Słodko,
czy słono – częściej słodko, choć ostatnio wygrywają orzeszki ziemne.
W
mojej duszy gra kakofonia dźwięków i emocji. Jak niemal każda kobieta, mam
w mózgu pootwierane dziesiątki przeglądarek (z dźwiękiem), dlatego potrafię
swobodnie przechodzić z tematu do tematu i robić wiele rzeczy naraz. Faceci tak
nie umieją :P
Serce
bije mi szybciej, gdy zbliża się
premiera mojej nowej książki, gdy jestem na koncercie Garou, gdy dostaję ataku
furii (bo ja straszny furiat jestem) oraz... przy moim narzeczonym. :P
Uśmiecham
się, gdy czytam rzetelną recenzję
mojej książki, gdy jestem spokojna i szczęśliwa, gdy wspominam miłe zdarzenia.
Mam
gęsią skórkę, gdy jadę autem w nieznaną trasę. Mimo że jeżdżę już ponad 4
lata, nadal boję się nowych miejsc, no bo gdzie ja zaparkuję lub zawrócę? No i
kochane ronda… :D
Największe marzenie
literackie – napisać książkę na poziomie Twardocha lub Tokarczuk. To
nieosiągalne mistrzostwo, ale i wielka inspiracja.
Przejdźmy do Twojej najnowszej książki. W ubiegłą środę (27 lutego)
premierę miała „Najlepsza przyjaciółka”.
Jakie uczucia
towarzyszą Ci w dniu premiery najnowszej książki?
Jestem szczęśliwa, bo książka
została ciepło przyjęta, wzbudza ogromne emocje i jest nieprzewidywalna. W dniu
premiery dostałam mnóstwo gratulacji i życzeń, za co jeszcze raz serdecznie
dziękuję.
Skąd inspiracja do
napisania „Najlepszej przyjaciółki”?
Zawsze zastanawiało mnie, skąd biorą się toksyczne przyjaźnie.
W miłości wiadomo – działa chemia, zakochanie, żądze, uzależnienie od partnera
może być naprawdę duże i spowodowane wieloma czynnikami, czasami czysto
ekonomicznymi. Nie zawsze można odejść od ukochanej osoby. No, ale przyjaźń?
Przecież tu nikt nie trzyma nas na siłę, teoretycznie w każdej chwili możemy
zakończyć taką relację. Dlaczego więc dzieje się tak, że osoba, która podaje
się za naszą przyjaciółkę/przyjaciela powoli i skutecznie przejmuje kontrolę
nad naszym życiem? Zaczyna nas kształtować wedle własnych gustów, często odsuwa
nas od rodziny, znajomych, zaczyna zachowywać się jak zazdrosny partner.
Poddajemy się temu, bo już przesiąkliśmy toksycznymi zależnościami od tej
osoby. Zmanipulowała nas do tego stopnia, że nie umiemy i nie chcemy bez niej
żyć. Resztki rozsądku podpowiadają, by uciekać, ale często jest już za późno…
Jak postrzegasz swoje
przyjaźnie z kobietami?
Mam kilka zaufanych przyjaciółek i jest mi z tym dobrze.
Ludzie dosyć szybko się do mnie przekonują i szybko ze mną spoufalają, ale u
mnie działa to zupełnie odwrotnie. Mam kocią naturę i jestem równie nieufna jak
koty. Mam za sobą kilka fatalnych wspomnień związanych z bliższymi i dalszymi
koleżankami, dlatego nigdy nie szukałam przyjaciółki. Te, które mam, są
rewelacyjne i uwielbiam się z nimi widywać. No i są moimi najwierniejszymi
czytelniczkami. :D
Czym nowa powieść
wyróżnia się na rynku wydawniczym? Czym zaskoczysz czytelnika?
Okładka i tytuł sugerują, że to kolejna obyczajówka o
przyjaźni i kobiecych perypetiach miłosnych. Nic bardziej mylnego. Okładka
zwodzi, a tytuł jest boleśnie ironiczny. Owszem, powieść zaczyna się spokojnie,
ale z każdym kolejnym rozdziałem (i wpisem w pamiętniku Elwiry) zaczyna robić
się… niebezpiecznie, wręcz mrocznie. Zakończenie to już czysty thriller. :D
Pierwsze relacje czytelników to potwierdzają, są w (pozytywnym) szoku. :P
Jak oceniasz
współpracę z Wydawnictwem? (Czwarta Strona)
Trafiłam na sympatycznych i pomocnych ludzi, a to wielkie
szczęście dla autora. Mogę im powiedzieć o wszystkim, co mi się nie podoba i
obgadujemy to tak długo, aż dojdziemy do konsensusu. Zawsze chcą dla mnie
najlepiej i to doceniam. Mam nadzieję, że nasza dalsza współpraca będzie równie
owocna i ciekawa.
Jak podoba Ci się
okładka? Czy był to celowy zabieg, by swoją sielankowością myliła ona
czytelnika?
Oczywiście. :D Sądząc po opiniach, wszyscy dali się nabrać.
:D I dobrze. Trzeba uważać na słodkie okładki, jak i fałszywych i toksycznych
przyjaciół. Pozory mylą…
Ulubiony bohater
Twojej nowej powieści?
Jakub. Może i wydaje się bierny, słaby, bezsilny, ale trzeba
wiedzieć, że pierwszy raz spotkał się z taką sytuacją. Każdy z nas byłby na
jego miejscu tak samo zdezorientowany i zrozpaczony. To dobry chłopak, bardzo
kocha Asię, ale i jego w końcu dopada
zwątpienie. Ratuje tym samym siebie przed szaleństwem i marazmem, w jaki
popadł. Trafił na przeciwnika, z którym nie umie wygrać i to go załamuje.
Kreacja którego z
bohaterów sprawiła Ci najwięcej trudności?
Elwiry oczywiście. Trudno jest kierować postępowaniem osoby
niepoczytalnej, która udaje, że jest normalna. :D Elwira jest niejednoznaczna.
Z jednej strony ma za sobą dramatyczne przeżycia, z drugiej ujawnia się jej
mroczna natura. Nie jest łatwo zapanować nad taką osobowością. Musiałam jej
pilnować od początku do końca. :D
To Twoja czwarta
powieść, która jest Twoją ulubioną?
Największy sentyment mam do drugiej, tj. „Za głosem serca”.
Kiedy ją pisałam, towarzyszyło mi mnóstwo skrajnych emocji. Lubię ją, bo
zawarłam w niej moje ulubione motywy: femme fatale, śmierci i zdrady.
Jakie dalsze plany
literackie? Czy możemy spodziewać się
kontynuacji wątku z „Najlepszej przyjaciółki”?
Nie wykluczam tego, mam nawet pewien pomysł, ale nic na
siłę. Teraz piszę serię o pokoleniu trzech kobiet: matki, córki i wnuczki. Ich
historia zaczyna się jeszcze w XIX wieku, a zakończy w teraźniejszości.
Przyznaję, że to bardzo duże wyzwanie, ale robię wszystko, by podołać temu
zadaniu. Pierwszy tom tej serii ukaże się jeszcze w tym roku.
Co doradziłabyś
osobom chcącym rozpocząć swoją przygodę pisarską?
Nie poddawać się, jeśli wydawnictwa nie odpiszą od razu.
Mają na to pół roku, a czasami nie odpowiadają wcale. Debiutant ma tak samo
ciężko, jak nowy pracownik czy stażysta. Mało umie, a wszyscy się go czepiają.
:D Z każdą kolejną książką szlifuje się styl i warsztat pisarski, ale i zaczyna
rozumieć prawa, jakimi rządzi się rynek wydawniczy. Ważne, by trafić na dobre
wydawnictwo. Odradzałabym te, gdzie trzeba współfinansować wydanie powieści.
Jak już powiedziałam: nic na siłę. Pisanie ma sprawiać przyjemność
i rozwijać. Jeśli jesteśmy nastawieni tylko na zyski finansowe to cóż… Trzeba
chyba zmienić sektor. Z pisania ciężko się utrzymać, udaje się to tylko
niewielu. No i na koniec: trzeba mieć ciekawy pomysł, najlepiej coś, czego
jeszcze nie było. To jest dopiero wyzwanie!
Autorce bardzo dziękuję bardzo za rozmowę, Wydawnictwu Czwarta Strona za okazję do wywiadu, a Wam życzę przyjemnych chwil z Najlepszą Przyjaciółką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz