Dawno żadna książka nie obudziła we mnie tylu emocji! Od
radości do smutku, nadziei i bólu, po cudnie ukazaną niepodważalną konieczność
wiary w marzenia.
„Napisz do mnie” to naprawdę udany debiut literacki duetu
Lidii Liszewskiej i Roberta Kornackiego.
To napisana wartkim językiem, powieść o dwojgu już dojrzałych ludzi,
których drogi życia splatają się przez nieco przypadkiem napisany i zagubiony,
a następnie odnaleziony list. I tak dwoje nieznajomych zaczyna ze sobą z pełną
fascynacją korespondować. Gdzieś pod
skórą oboje przeczuwają, że gdy pewnego dnia się spotkają, będzie to coś ważnego
i być może na całe życie. Kto zna to uczucie? Kto z Was drodzy moi czuł ten
dreszcz na plecach i radość odkrywania nowo poznanej osoby tylko przez słowo
pisane – ja z uśmiechem na ustach, a czasem i łezką wzruszenia podczytywałam listy
bohaterów wspominając początki historii z własnego życia. Bo chyba właśnie te
historie, w których możemy dostrzec samych siebie jak w zwierciadle,
najbardziej zapadają nam w duszę. Czasem nas utulą, czasem nas zadrasną, ale
nigdy nie pozostaniemy wobec nich obojętni.
I właśnie wobec tej książki mam takie przeczucie, że jest to
powieść, w której każdy, kto już pewien bagaż doświadczeń ma, znajdzie fragment
siebie. I jeśli tylko szuka lektury, która go wzruszy nie w sposób naiwnie
romantyczny, tylko właśnie prawdziwy, życiowy, to po tę książkę powinien
sięgnąć.
Mam świadomość, że moja opowieść o tej książce może się
zdawać nieco chaotyczna i emocjonalna. To pewnie i racja! Właśnie ją odłożyłam
i w tajemnicy Wam się przyznam, że ostatnie strony przepłakałam. To się żadko
zdarza, bo ja jestem bardzo krytycznym czytelnikiem! Więc tak skrajne emocje
trzeba próbować szybko przelewać na papier, co niniejszym czynię.
Słowo zachęty do lektury tej książki napisał Janusz Leon
Wiśniewski:
Poruszająca,
współczesna opowieść o poszukiwaniu prawdziwej miłości. I o tym, że nasze losy
to często wynik przypadku. Znakomita lektura.
I to wszystko prawda. I mam jakieś nieodparte wrażenie, że
wybór osoby pisarza nie był przypadkowy – przecież to on debiutował powieścią o
miłości korespondencyjnej. I pomimo mojej ogromnej sympatii do JLW - bardziej
do jego osoby, niż literatury, którą mimo wszystko podczytuję – powiem Wam, że „Napisz
do mnie”w moim mniemaniu wygrywa ów pojedynek o głowę.
Gooorąco polecam!
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Czwarta
Strona i podkreślam, że moja opinia jest bardzo moja i fakt współpracy nie ma
na nią żadnego wpływu.
Ja bardzo lubię Samotność w sieci. Myślisz, że ta książka też mi się spodoba?
OdpowiedzUsuńAbsolutnie! Polecam gorąco! Ta powieść zdaje się być dojrzalsza i jakby mniej patetyczna. Mnie ujęłą totalnie! A w recenzji zapomniałam wspomnieć, że na jesień szykuje się druga część <3
Usuń